logo leba logo księstwa łeby logo lot leba

 leba leba  leba  leba   leba
Festiwal Pomuchla


Moje refleksje z „Pomuchla”

Wielki (dosłownie i w przenośni) zwolennik Festiwalu Pomuchla - Maciej Kuroń

     Brnąc nocną porą w śnieżycy i zadymce miałem tzw. mieszane uczucia. Festiwal Pomuchla, Festiwal Pomuchla… powtarzałem w myśli nazwę imprezy i nic nie stawało się jasne. Za to Łeba – piękna, cicha i jakby uśpiona.
     A potem wpadłem w ręce organizatorów i po wspaniałej kolacji zasnąłem zakopany w łóżku jak w gawrze. Rano obudziła mnie dojmująca cisza, za oknem sypał śnieg i brakowało prądu. Zasypie mnie tutaj, odetnie od świata i będę się mógł wyspać za wszystkie czasy – rozmarzyłem się. A z drugiej strony – będę chyba robił za całe jury, przewodniczącego i publiczność tego ich Festiwalu Pomuchla – pomyślałem zmieniając bok. Dopiero kiedy późnym popołudniem, świeży i wyspany dotarłem do imponującej hali widowiskowo – sportowej w miejscowej szkole i zobaczyłem kłębiący się tłum, zrozumiałem, że wczorajsze wrażenie uśpienia było przysłowiową ciszą przed burzą.      Potrawy z dorsza według własnej receptury prezentowały wszystkie liczące się w mieście zakłady gastronomiczne, hotele, restauracje i bary. Każdy ze startujących wystawiał cały stół z zakąskami, zupą oraz daniami głównymi. W każdej z tych dziedzin jury przyznawało nagrody i trzeba powiedzieć, że znaleźliśmy się w nie lada kłopocie. Po pierwsze musieliśmy wszystkiego z tej góry jedzenia spróbować. Po drugie musieliśmy wybrać najlepsze. Jako doświadczony członek jury różnych konkursów kulinarnych mam swoją technikę. Polega ona na tym, że na początku eliminuję potrawy z jakichś względów nie do przyjęcia: smak, wygląd zestawienie, konsystencja, temperatura, itp. Po czym zostaje (jeśli zostaje) parę potraw, które należy uszeregować na zasadzie dobre, lepsze, najlepsze. O zgrozo! Tym razem np. w kategorii zup nie odrzuciłem żadnej i jak je teraz uszeregować? Dziwne to tym bardziej, że podróżując po Polsce znaleźć dobrą zupę rybną naprawdę trudno, a tu taki urodzaj. Jeśli dodam, że zarówno w zakąskach, jak i daniach głównych sytuacja była tylko niewiele gorsza, zrozumiecie Państwo wobec jakiego problemu (pysznego, ale problemu) stanąłem ja i reszta jury.
     Po długich i burzliwych obradach udało nam się z bólem wyłonić zwycięzców, a ich prezentacja budziła wśród uczestników i widzów emocje nie mniejsze niż te towarzyszące obradom jury. Napisałem „widzów”, a tak naprawdę byli sami uczestnicy, którzy degustowali potrawy, a przy ogłaszaniu wyników komentowali, komu to w jury słoń na zmysły nadepnął. Może nie wszyscy wyszli z imprezy tak najedzeni jak ja – ale cóż, obowiązek to obowiązek.
     Festiwal zrobił na mnie dobre wrażenie za swój prosty, osadzony w tradycji pomysł, społeczne, niekomercyjne wykonanie przy zaangażowaniu wielu wspaniałych osób i – co bardzo ważne, ale nie najważniejsze, ale bardzo ważne – za wspaniałe jedzenie. Przy okazji proszę, aby przepisy na pomuchlowe dania zbierać i strzec jak źrenicy oka!


Copyright © 2003 leba.biz
Strona korzysta w niektórych częściach z plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce lub zrezygnować z przeglądania strony.
Regulamin, cookies i polityka prywatności …